Władza w wyzwolonej firmie

Jeden jest przestarzały i kwestionowany. Drugi jest nowoczesny i… kontestowany. Jeśli jest jeden aspekt, który łączy pojęcie władzy i wyzwolonej firmy, to jest to kontestacja, którą te dwa wzbudzają, co może czasami posunąć się tak daleko, jak odraza …

Mam przywilej pracować nad obydwoma tematami. Pierwszy od wielu lat, wspierając menedżerów, a nawet liderów, którzy napotykają trudności w sprawowaniu władzy. Drugim ostatnio, w szczególności wspierając od dwóch lat cały zespół wyzwolonej firmy, menedżera i współpracowników. Projekt, który wiele mnie nauczył o autorytecie.

Zwolniony, ale z czego?

Wiele powiedziano o wyzwolonej firmie, ponieważ termin ten przykuł uwagę mediów i programów telewizyjnych. Dla jednych byłaby to ostateczna recepta na znalezienie szczęścia w pracy, dla innych najnowszy wynalazek kapitalizmu na zrobienie z pracowników chętnych niewolników. Ale tak przy okazji, skoro mówimy o wyzwoleniu, od czego się uwalniamy?

Na pewno nie ograniczenia ekonomiczne. Wyzwolona firma to miejsce, w którym pracownicy są przeciętnie szczęśliwsi niż gdzie indziej, ale pozostaje firmą, czyli miejscem produkcji wartości. A kto mówi o produkcji wartości, mówi o dostosowaniu do rynku, wymaganiach jakości, produktywności, rentowności. Co więcej, wydaje się, zgodnie z podanymi do publicznej wiadomości liczbami, że uwolnione spółki są raczej bardziej zyskowne niż średnia w ich sektorze działalności. Niektóre, jak FAVI, posiadają również certyfikaty zapewnienia jakości i inne standardy.

Nie uwalniamy się również od wymagań klienta. Wręcz przeciwnie, wydaje się. Nawet poza wymogiem ekonomicznym, zeznania przekazane przez Jean-François Zobrist lub innych menedżerów wyzwolonych firm ilustrują bardzo duże miejsce, jakie przywiązuje się do zadowolenia klientów, w ich bezpośrednich wymaganiach zawodowych i nie tylko, w jakości samej relacji.

Uwolniony z hierarchii…

Można by pomyśleć, że taka firma jest zwolniona ze swojej hierarchii. Nie podzielam jednak skrótów niektórych, którzy mówią o odwróconej piramidzie, o tłumieniu hierarchii. Nie to widziałem.

Po pierwsze, szef wciąż tam jest. Jean-François Zobrist – FAVI –, Alexandre Gérard – Chronoflex – czy Pierre Guéguen – Ubister – żeby wymienić tylko tych, których osobiście poznałem, wciąż tam są i nadal są szefami swojej firmy. Co prawda ich rola się zmieniła, ale nadal są twarzą ich biznesu.

Zarządzanie też nie znika. Liderzy zespołów są czasami dokooptowani przez swoich kolegów, jak w Chronoflex, ale zawsze jest pojęcie menedżerów.

Alexis Nicolas, OCTO Technology, omawia ewolucję zarządzania, kreśląc paralelę ze światem wolnego oprogramowania. Dla niego zarządzanie jest systemem operacyjnym firmy, bez którego żadna firma nie może się obejść. Nie chodzi o usunięcie systemu operacyjnego, ale o zmianę sposobu jego działania.

… A raczej z hierarchią uwolnioną od sklerosujących reprezentacji!

I tu spotykają się „wyzwolona przedsiębiorczość” i „władza”. Tam, gdzie Alexis Nicolas mówi o systemie operacyjnym, mówię o systemie uprawnień korporacyjnych. Nie ma zorganizowanej struktury bez systemu władzy. To układ nerwowy ciała tworzy firmę, która umożliwia jej postrzeganie rzeczywistości, umożliwia podejmowanie decyzji, umożliwia działanie. Bez systemu władzy biznes jest tak samo efektowny jak te żaby w szkole, zrobiono nam pranie mózgu, aby zrozumieć, jak to działa: kilka odruchów, potem nic i krótkotrwała śmierć.

Jednak wyzwolone firmy żyją, a nawet są wieczne. Ponieważ ich system autorytetów działa bez śmieci związanych z odgrywaniem ról, które często narzuca tradycyjny pogląd na władzę. Wśród tych stwardniających przedstawień, dla których wyzwolone przedsięwzięcie jest doskonałym antidotum, są dwa, które umierają szczególnie ciężko, chociaż były wielokrotnie wyśmiewane: szef wie wszystko, a szef ponosi wyłączną odpowiedzialność.

Prawo do powiedzenia „nie wiem”

W małej książeczce przyznał się do plagiatu, Niepisane zasady zarządzania , były szef Raytheon, William H. Swanson, napisał (zasada nr 1): „ Naucz się mówić „nie wiem”. Jeśli mądrze zastosujesz tę zasadę, będzie to często. » ( Naucz się mówić: „Nie wiem”. Jeśli będzie używany w odpowiednich przypadkach, będzie często. ) Fakt, że ta broszura była plagiatowana, nie umniejsza jej znaczenia. To, że szef z tak błyskotliwą karierą wybrał tę zasadę numer jeden, mimo że nie pochodziła od niego, jest wręcz przeciwnie, mocniejszą gwarancją wiarygodności. A jednak spotykam tak wielu liderów, którzy po prostu nie wiedzą, jak to zrobić! Afiszowanie się swoimi ograniczeniami, swoimi pytaniami, ta niekompetencja jest sprzeczna z Biblią dobrego dzierżyciela władzy.

Powodem tego tabu jest być może po prostu pomieszanie różnych typów autorytetu: autorytet funkcji, autorytet kompetencji, autorytet charyzmatyczny to w rzeczywistości trzy postawy, które pod tym samym słowem kryją bardzo różne podejścia i podstawy. Ale faktem jest, że wyzwolona firma, rozbijając role, w końcu pozwala każdemu wyrazić granice swoich kompetencji. A zatem do kolektywu, aby znaleźć lepsze odpowiedzi na problemy, z jakimi się boryka. Być może w tym tkwi sekret sukcesu wyzwolonych firm: kiedy nie wiesz, jakie jest twoje stanowisko w firmie, ośmielasz się to powiedzieć i dlatego ośmielasz się uczyć!

Naprawdę wspólna odpowiedzialność

Innym ciężarem ponoszonym przez „etycznych” sprawujących władzę jest odpowiedzialność za wszystko, co robią ich współpracownicy, dobre lub złe. To jeden z motywów przewodnich szkół dowodzenia: „odpowiedzialny jest szef”. W wyzwolonej firmie każdy jest „szefem” – przypominam, „szef” to „głowa”, ten, który myśli, a czasem jest chroniony pod nakryciem głowy – na swoim poziomie i w swojej roli, bo każdy czuje się odpowiedzialny za robienie tego, co jest najlepsze dla firmy. To kolejne wielkie „wyzwolenie” dla menedżerów. Zaakceptowanie faktu, że inni też są za siebie odpowiedzialni, jest niezbędnym krokiem na drodze do odpuszczenia, które, mądrze wykorzystane, pozwoliłoby uniknąć tak wielu wypaleń.

Zwolnij uprawnienia tam, gdzie należy je wykonywać

Autorytet jest słowem tak negatywnie naładowanym, że wolimy anglicyzmy – zarządzanie, przywództwo – które mają u nas tę zaletę, że nie do końca wiemy, co mają na myśli. W ten sposób łatwo rozpoznamy, że nawet w wyzwolonej firmie są liderzy, podczas gdy będziemy raczej odmawiać postrzegania ich jako sprawowania władzy. Ale słowa nie gryzą. Powiedzmy więc, że w wyzwolonej firmie władza jest sprawowana elastycznie, we właściwym miejscu, we właściwym czasie, przez właściwych ludzi. Tym samym szef firmy na ogół pozostanie tym, który będzie przypominał o wartościach, podstawach firmy, w szczególności nowo zatrudnionym. Nie będzie już obciążony „potrzebą” określenia wszystkich reguł i przypisania funkcji, będzie mógł nawet bardziej efektywnie poświęcić się swojej prawdziwej funkcji władzy: pomaganiu w nadawaniu sensu i sprawianiu, by wszyscy się rozwijali.

Z kolei każdy z pracowników firmy będzie również korzystał ze swojego prawdziwego autorytetu tam, gdzie wie, co robić lub gdzie jego koledzy postanowili powierzyć mu misję. Tym samym w firmie, którą wspieram, jednej z pracownic powierzyli jej koledzy misję pełnienia funkcji CFO, dzięki czemu zarządzanie gospodarką firmy jest bardziej rygorystyczne.

Naucz się sprawować władzę

Nie wolno nam wierzyć, że to proste. Nie wszyscy jesteśmy spontanicznie szkoleni do sprawowania naszego autorytetu – tego, który sprawia, że ​​inni się rozwijają i który pozwala na optymalne funkcjonowanie systemu firmy. Jednym z pierwszych działań, które należy podjąć, gdy „uwalnia się swoją firmę”, jest zatem pomoc wszystkim w przedefiniowaniu systemu władzy firmy jako całości i w jej specyficznym „ekosystemie pracy”, a następnie przekazanie wszystkim kluczy do spokojnego wykonywania ten nowy autorytet: lepsza komunikacja, w tym na trudne tematy, lepsza struktura podejmowania decyzji, nauka przewidywania i opanowywania konfliktów…

Ale dając każdemu swoje miejsce w systemie nerwowym firmy, w jej systemie myślenia i zarządzania, wyzwolona firma nie znosi autorytetu, lecz ją uogólnia. Jednocześnie uogólnia specyficzne obowiązki i niezrównaną satysfakcję płynącą z pełni w pełni podjętej misji.

To być może sekret „szczęścia w pracy” w wyzwolonym towarzystwie: wspólna władza, przyjęta, szanowana dla wszystkich i przez wszystkich.

A wyzwolone towarzystwo jest być może także najlepszą okazją, by wreszcie przywrócić swoje szlachetne litery słowu, o którym zapomnieliśmy, jak przypomina nam filozof Ariane Bilheran, wprost Hannah Arendt, że

«W przeciwieństwie do władzy, dominacji, przymusu, władza dąży do stopniowej autonomii tych, którzy z niej korzystają

Jego wkład w Manager GO!
wave wave wave wave wave